BLOG

Koty nie zarażają koronawirusem SARS-Cov-2

Większość z nas zastanawia się jak teraz dobrze zadbać o siebie, rodzinę i zwierzęta. Chcielibyśmy wszystkim zapewnić komfort i bezpieczeństwo w trudnym czasie pandemii. Obserwując sytuację w Chinach, zanim jeszcze obecność wirusa została potwierdzona w Polsce, myślałam też o zwierzętach domowych, które w obliczu ludzkiego dramatu mogą ucierpieć.

Na chwilę zamarłam, gdy okazało się, że na ciele psa, będącego pod opieką chorego człowieka, znaleziono wirusa i pojawiły się informacje na temat jego kwarantanny. Obecność wirusa w organizmie psa stwierdzono na podstawie badania wymazów. Na szczęście ostatecznie okazało się, że koty i psy nie zarażają się SARS-Cov-2 i same nie mogą zarażać ludzi.

[Aktualizacja] Jak donoszą media, globalna spółka IDEXX Laboratories Inc., działająca w obszarze diagnostyki weterynaryjnej poinformowała, że przebadanie tysięcy próbek od psów i kotów na obecność SARS-Cov-2 nie przyniosło żadnego wyniku dodatniego.

Koty (i inne zwierzęta domowe) nie zarażają ludzi koronawirusem wywołującym COVID-19

To jest wiarygodna informacja warta promowania. Tymczasem na Facebooku pojawiają się liczne plotki na temat rzekomego porzucania zwierząt domowych z powodu COVID-19 lub poddawania ich eutanazji pod tym pretekstem. Według niektórych informacji ma to mieć nawet charakter masowy. Od razu pomyślałam, że to wyolbrzymiona plotka. Temat jest chyba bardziej angażujący emocjonalnie niż porzucenia świąteczne czy wakacyjne. Cieszę się, że Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna sprawdziła, czy rzeczywiście takie zjawisko ma miejsce. I według jej informacji nie ma powodu do niepokoju.

„Informacje o masowym oddawaniu psów i innych zwierząt towarzyszących do eutanazji z powodu epidemii koronawirusa w Polsce to typowy fake news.”

pisze Izba na swojej stronie.

Oczywiście, pojedyncze przypadki mogą się zdarzać i zawsze są godne potępienia, ale to jeszcze nie powód, żeby nakręcać spiralę paniki. Tym bardziej, że można osiągnąć efekt odwrotny do zamierzonego. Zawsze warto sprawdzać źródło ważnej informacji, zanim się ją udostępni. Żona brata kuzynki sąsiadki wiarygodnym źródłem nie jest, podobnie jak anonimowe wypowiedzi. Dlaczego przekazywanie plotki na temat porzuceń zwierząt może im zaszkodzić?

Lęk jest zaraźliwym stanem emocjonalnym

Kiedy piszesz o zachowaniach, których jest podłożem (np. o ludziach rzekomo masowo porzucających i usypiających zwierzęta ze strachu przed chorobą) niezależnie od Twoich intencji możesz przekazywać lęk dalej.

Panika się udziela

Ktoś, kto do tej pory nawet o tym nie pomyślał, może zacząć zastanawiać się, czy nie ma w tym jakiegoś sensu, lub po prostu pozbyć się zwierzęcia bez głębszego namysłu. Na zasadzie „coś w tym jest”. A przecież nie chcesz brać udziału, nawet nieświadomie, w rozpowszechnianiu szkodliwej plotki, prawda?

Aktualną, a przede wszystkim naukową, opartą na faktach wiedzę na temat wirusa możesz znaleźć na stronie Światowej Organizacji Zdrowia. WHO monitoruje przez cały czas doniesienia na temat SARS-Cov-2 i aktualizuje informacje na ten temat. Nie ma na tę chwilę żadnych wątpliwości: do zakażeń dochodzi wyłącznie między ludźmi. Oświadczenie na ten temat wydał także Główny Inspektorat Weterynarii.

Skąd obawy o ewentualne zakażenie przez psy i koty?

Pytanie o to, czy zwierzęta domowe mogą być źródłem zakażenia SARS-Cov-2 było oczywiste i uzasadnione w kontekście zwierzęcego pochodzenia wirusa. I oczywiste również było, że trzeba to sprawdzić i wyjaśnić. Trzeba również przekazywać dobre wieści, że nasze zwierzaki nie mogą nas nim zarażać. Jednak dopisywanie do tego strasznych historii służy podsycaniu paniki.

Obserwuję dużą łatwość w uleganiu takim nastrojom. Staram się to sobie tłumaczyć złymi doświadczeniami ludzi działających dla zwierząt i ich tendencją do dmuchania na zimne. Jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dla niektórych takie paniczne (i często spiskowe) doniesienia to woda na młyn.

Zwierzęta potrzebują dzisiaj od nas spokoju, odpowiedzialności i troski

Jak zawsze. Sytuacja nie jest łatwa, konsekwencje pandemii są rozległe i poważnie utrudniają nam życie. Może to dotykać także zwierzęta. Przecież i bez tego koronawirusa ich życie bardzo często jest z naszej winy pełne cierpienia. Na dziś widzę jednak mnóstwo wspaniałych inicjatyw, które mają sprawić, że zwierzęta nie ucierpią. Ludzie pomagają sobie w opiece nad nimi, radzą jak zorganizować wyprowadzanie psów, wspierają się w zakupach. To bardzo budujące.

Tak, wiem, że gdyby sprawy poszły w bardzo złym kierunku, zwierzęta zapłacą ogromną cenę. Póki co, to nie ten moment i mam nadzieję, że on nie nadejdzie. W dużym stopniu mamy na to wpływ. Chociażby dbając o siebie. Dlatego jeśli to tylko możliwe zostańmy w domu. Często myjmy ręce i bądźmy dla siebie dobrzy. No i nie ulegajmy złym emocjom.

Magdalena Nykiel

PS.